O European Univerity Games odbywających się w drugiej połowie lipca w Łodzi rozmawiam z rektorem PŁ prof. Krzysztofem Jóźwikiem tuż przed zakończeniem Igrzysk.
Przygotowania do Europejskich Igrzysk Akademickich (EUG) trwały kilka lat, a Politechnika Łódzka przyjęła na siebie główną rolę w realizacji tak wielkiej imprezy. Czy dziś, gdy zawody dobiegają końca, może Pan Rektor stwierdzić, że była to udana pod względem organizacyjnym impreza?
Myślę, że bardzo udana. Otrzymuję bardzo dużo podziękowań i gratulacji. Powiem – może nieskromnie – organizacyjnie igrzyska wypadły rewelacyjnie, a grupa, która przy nich pracowała zdała egzamin na najwyższą ocenę, choć nie miała wcześniejszych doświadczeń przy realizowaniu imprez o tak dużej skali. Są głosy, że jest to wydarzenie zorganizowane znacznie lepiej niż wiele wcześniejszych uniwersjad. Czuję satysfakcję z tej fantastycznej oceny przez uczestników EUG w Łodzi, tym bardziej, że podjąłem decyzję, aby tę ogromną pod każdym względem imprezę organizować własnymi siłami. Musieliśmy przeprowadzić wiele przetargów, np. przetarg europejski na wyżywienie zawodników, czyli na 70 tysięcy posiłków, zorganizować akredytacje drużyn, miejsca noclegowe, zapewnić komunikację, bezpieczeństwo, zorganizować czas wolny – tych zadań było bardzo, bardzo wiele, ale wszystko zadziałało jak w dobrze naoliwionej maszynie.
Jak Pan ocenia efekt promocyjny dla Politechniki Łódzkiej i miasta?
To jest ogromny sukces dla naszej uczelni. W czasie zawodów „przewinęło” się przez nasz kampus kilka tysięcy osób ze świata. Podoba im się to miejsce. Jesteśmy rozpoznawalni – uczestnicy skandują Lodz University of Technology. Jednorożec EUGenio będący maskotką zawodów zrobił ogromną furorę, wszyscy chcieli mieć z nim zdjęcia. Mam pomysł, aby wykorzystać jego sławę i by stał się symbolem sportowej Łodzi.
Europejskie Igrzyska Akademickie przyczyniły się też do promocji pewnych miejsc w Łodzi. Uczestnikom bardzo spodobała się ulica Piotrkowska, przypadły im do gustu Ogrody Geyera, w które wpasowano boiska do siatkówki plażowej i mniej popularnej plażowej piłki ręcznej oraz do koszykówki 3x3. Nasz związek piłki koszykowej ocenił, że to najlepiej przygotowane zawody w tej dyscyplinie, jakie kiedykolwiek widzieli.
To wszystko sprawia, że promocyjnie jesteśmy bardzo dobrze postrzegani. Liczba publikacji w mediach, tych tradycyjnych i społecznościowych oraz liczba osób, które na nie reagują, jest naprawdę ogromna.
Przyjechały tysiące sportowców, których obserwował Pan w czasie ich zmagań. Jest Pan kibicem i nadal gra w siatkówkę. Będąc tak blisko sportu, co może Pan powiedzieć o studentach, w przeważającej większości amatorach, którzy rywalizowali w czasie igrzysk?
Miałem możliwość obserwowania kilkunastu różnych dyscyplin. Kiedyś Stéphane Antiga powiedział do siatkarzy – bawcie się grą. Zobaczyłem, że studenci-sportowcy, którzy do nas przyjechali bawili się, cieszyli się, że jest ta impreza, że współzawodniczą. Z drugiej strony było widać też chęć wygrywania. Momentami gryźli parkiet, trawę albo piasek, aby być lepszym. Czuło się, że dają z siebie wszystko.
Myślę, że wiele osób było usatysfakcjonowanych poziomem koszykówki 3x3, finałem siatkówki plażowej, piłki nożnej, badmintona i innych dyscyplin. Tak na marginesie – drużyny waterpolo z Węgier i Chorwacji grają w profesjonalnej lidze i może dlatego ich zaciętość była chwilami w kontrze do radości ich przeciwników, których cieszył sam fakt udziału w grze.
Oceniam, że było to fantastyczne wydarzenie sportowe. Emocje zawodniczek po finałowym meczu futsalu rozegranym w naszej Zatoce Sportu przypominały niczym niezakłóconą radość dziecięcą. Każdemu można życzyć takich doznań.
Czy w czasie EUG pojawiły się jakieś problemy wymagające szybkich decyzji i szybkich działań? Co Pan uważa za największy sukces imprezy? Można wymienić ich kilka…
Problemy, problemiki, jakieś zacięcia…pojawiło się ich kilka. Przy tak dużej imprezie nie jest możliwe, aby wszystko, co do kropki, było perfekcyjne. Bardzo dobra komunikacja pomiędzy mną, a komitetem organizacyjnym oczywiście ułatwia rozwiązywanie ewentualnych problemów i podejmowanie decyzji. Nasza reakcja była zawsze na tyle szybka i skuteczna, że właściwie nikt z zewnątrz nie zauważył żadnych momentów kryzysowych. To też jest ogromny sukces tej imprezy.
Pierwszy dzień akredytacji sportowców był dniem organizacyjnego docierania się, ale nastąpiło to bardzo szybko. Użyję tu pewnego porównania. Każdy mechanizm, a mówię to jako mechanik z wykształcenia, ma takie elementy, które wymagają czasem specjalnego zadbania, jakiejś poprawy, podsterowania, co sprawia, że maszyna dobrze pracuje.
A sukcesy? EUG jako całe wydarzenie odniosło fantastyczny sukces. Chcę zwrócić uwagę, że jest to ogromna impreza, w której organizator ma do czynienia z kilkuset odbiorcami zewnętrznymi. Na olimpiadach jest więcej sportowców i kibiców, ale organizator zawiera umowy z jedną instytucją, jaką jest MKOL. EUG są to zawody akademickie, które nie cieszą się taką popularnością, jak sport zawodowy. Zmagania olimpijskie przyciągają licznych i bogatych sponsorów. My mieliśmy inną sytuację. Czas pandemii nie tylko utrudniał organizację, ale też zamknął portfele wielu instytucji sprawiając, że nie mieliśmy kolejki chętnych do finansowego wsparcia naszej imprezy.
Dla mnie osobiście czymś szczególnym była ceremonia otwarcia, na której wypowiedziałem najważniejszą formułę: Europejskie Igrzyska Akademickie są otwarte. Jestem dumny, że w części artystycznej mogliśmy pokazać Polskę, Łódź, łódzkie uczelnie, Politechnikę Łódzką i sukcesy studentów, w tym te osiągane w AZS. Połączenie z cudowną muzyką dało znakomity efekt i zostanie na pewno zapamiętane.
Sukces odniósł też jednorożec EUGenio, maskotka wybrana przez społeczeństwo Łodzi, która została ulubieńcem uczestników. Znakomicie został przyjęty krótki spot zapowiadający wydarzenie na kilka dni przed jego rozpoczęciem, w którym lektorem była Krystyna Czubówna, kojarzona przede wszystkim z filmami przyrodniczymi. Myślę, że sukcesem było stworzenie specjalnych linii komunikacyjnych dla uczestników zawodów, które ułatwiły transport i przemieszczanie się po mieście i między obiektami sportowymi.
Mówiąc o sukcesach, trzeba wspomnieć o sambodromie i biegu Erasmusa. Sambodrom był wydarzeniem, na które cudownie zareagowali łodzianie spacerujący Piotrkowską oraz ci spędzający wieczór w ogródkach ustawionych na ulicy, gdy wstawali, tańczyli i bili brawo.
Z wydarzeń sportowych super-sukcesem była koszykówka 3x3. Rozgrywana o 22 wieczorem, przy sztucznym świetle, w obecności 600-osobowej publiczności na trybunach i licznej oglądającej na stojąco, dała wszystkim niezapomniane, pozytywne emocje.
Był Pan Rektor niezwykle zaangażowany w toczące się igrzyska. Zmęczony? Usatysfakcjonowany? Pełen wrażeń? Jakie uczucia towarzyszą Panu dziś, gdy można już podsumować igrzyska?
Jestem pod ogromnym wrażeniem wszystkiego, co się wydarzyło w związku z EUG, zarówno w części organizacyjnej, jak i sportowej. Jestem bardzo usatysfakcjonowany. Jestem niezwykle zadowolony z wolontariuszy, którzy przyjechali z całego świata – od Brazylii po Nową Zelandię. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z EUSA i AZS. Dziękuję za współpracę Urzędowi Miasta. Bez bardzo istotnej pomocy finansowej Ministra Edukacji Nauki impreza nie mogłaby się odbyć. Bardzo nam pomógł Pan Marszałek. Przy współpracy z Urzędem Marszałkowskim, dzięki kolei aglomeracyjnej, nasi uczestnicy mogli bezpłatnie wybrać się do Warszawy. Mam ogromną wdzięczność i szacunek dla wszystkich, którzy organizowali Europejskie Igrzyska Akademickie, dla tych, którzy nas w tym wspierali, dla wolontariuszy za ich wysiłek włożony w to, co robili. Gratuluję sportowcom i ich trenerom, medalistom oraz przegranym. Przywołując słowa słynnego koszykarza - Jestem w stanie zaakceptować porażkę, ale nie jestem w stanie zaakceptować tego, że mi się nie chce - chcę powiedzieć, że wszyscy związani z EUG w Łodzi pokazali, że im się rzeczywiście chce.
Mimo, że nie jesteśmy uczelnią, w której sport jest podstawową dziedziną nauki i kształcenia pokazaliśmy, że potrafimy wziąć na barki tak wymagającą pod wieloma względami imprezę sportową. Zdobyliśmy też bezcenne doświadczenie.
Czy jestem zmęczony? Nie! Cały czas trzyma mnie adrenalina, bo zostały jeszcze dwa dni.
Gdy EUG się skończą, przyjdzie chwila oddechu i pojadę na urlop.
Zapewne powstanie pewien rodzaj pustki po tak specyficznie intensywnym czasie, ale pozostaną wspomnienia zarejestrowane w naszych umysłach oraz na wielu filmach i fotografiach, do których będziemy wracać.